Gruzja – co zobaczyć, czyli tydzień z plecakiem

Czy da się w tydzień zobaczyć Gruzję? Pytanie jest oczywiście retoryczne, bo jedyną słuszną odpowiedzią będzie – nie da się. Fizycznie jest to praktycznie niemożliwe. Za to w siedem dni da się już zobaczyć dość dużo jeśli odpowiednio rozplanuje się cały wyjazd.

I właśnie takiego zadania podjąłem się w lipcu. Miałem jedynie bilety na samolot i nic więcej. Zdecydowałem, że na miejscu będę podejmował decyzje gdzie i kiedy jadę. Przelot oczywiście WizzAirem, bo była to najtańsza opcja, tym bardziej, że leciałem tylko z bagażem podręcznym. Za bilety z Warszawy zapłaciłem 688 złotych i był to największy wydatek związany z tym wyjazdem.

W Kutaisi wylądowałem 19 lipca późnym popołudniem (lot był opóźniony) co trochę skomplikowało plany ale nie na tyle, aby wpłynęło jakoś znacząco na pierwszy dzień. Lot powrotny miałem tydzień później czyli 26 lipca. Teoretycznie osiem dni, ale tak naprawdę oba czwartki zabrały dojazdy z i na lotnisko. Niemniej nie uważam ich za stracone.

Przed wyjazdem oczywiście wiedziałem mniej więcej co chciałbym zobaczyć – absolutną koniecznością była Cminda Sameba, to był najważniejszy cel wyjazdu, ale oprócz tego pojawiły się jeszcze Mestia, Batumi, skalne miasta Vardzia i Upliscyche, park narodowy Borjomi, Kanion Okatse… oczywiście nie udało mi się wszędzie dotrzeć. Gdzie w takim razie byłem i jak wybierałem miejsca, do których pojadę będąc już na miejscu? To było akurat proste – sprawdzałem prognozę pogody i jechałem tam gdzie było ładnie. Głównie zależało mi na kierunkach górskich – czyli Kazbegi (Cminda Sameba) i Mestii. Oczywiście nie mogłem pominąć Tbilisi, a także Batumi.

Dzień przed wylotem zarezerwowałem sobie hotel w Tbilisi bo wiedziałem już, że to będzie pierwszy punkt, z którego dalej będę się przemieszczał. Zależało mi, żeby hotel był w miarę blisko miejsca, w którym wysiądę z autobusu i faktycznie taki udało się znaleźć. Był to mój najdroższy nocleg podczas wyjazdu, ale biorąc pod uwagę temperatury panujące wówczas w Tbilisi, klimatyzacja oraz lokalizacja w samym centrum były tego warte. Teraz pewnie szukałbym czegoś tańszego, ale pierwszy nocleg, nieznany teren, wolałem nie ryzykować.

Dojazd do Tbilisi i hotel to było wszystko co miałem zaplanowane w momencie wsiadania do samolotu. Choć bilet na autobus kupowałem w hali przylotów tuż po wylądowaniu. Natomiast cały plan podróży powstał już na miejscu, tak jak pisałem w oparciu o prognozę pogody. Jak zatem wyglądał mój tydzień w Gruzji:

Dzień 1 (czwartek) – przylot do Kutaisi i dojazd do Tbilisi
Dzień 2 (piątek) – Tbilisi

Co zobaczyć w Tbilisi – https://enjoythetravel.pl/gruzja-tbilisi-co-zobaczyc-w-jeden-dzien/

Dzień 3 (sobota) – Dojazd do Gergeti słynną Gruzińską Drogą Wojenną

Dzień 4 (niedziela) – Cminda Sameba i treking w stronę góry Kazbek, następnie powrót do Tbilisi i pociąg nocny do Zugdidi

Cmnida Sameba i Kazbek – opis wyjazdu: https://enjoythetravel.pl/gruzja-gergeti-cminda-sameba-treking-w-strone-lodowca-ordzweri-gergeti-i-gory-kazbek/

Dzień 5 (poniedziałek) – Zugdidi i dojazd marszrutką do Mestii

Dzień 6 (wtorek) – Treking do Jeziorek Koruldi… i trochę wyżej

Mestia i traking do Jeziorek Koruldi: https://enjoythetravel.pl/gruzja-mestia-i-treking-do-jeziorek-koruldi

Dzień 7 (środa) – dojazd do Batumi i plażowanie

Batumi na jeden dzień: https://enjoythetravel.pl/gruzja-batumi-na-jeden-dzien/

Dzień 8 (czwartek) – dojazd z Batumi na lotnisko w Kutaisi

Wizyta w Gruzji miała też na celu zweryfikowanie niektórych opinii krążących o tym kraju. Oto kilka z nich:

Marszrutki
Udało się dotrzeć tam gdzie chciałem bez większych trudności. Marszrutki pomimo, że nie mają sztywnych godzin odjazdu zorganizowane są pierwszorzędnie. Najdłużej na odjazd czekałem około 40 minut, a to dlatego, że w Gruzji panuje zasada, która mówi, że odjazd następuje dopiero w momencie kiedy wszystkie miejsca zostaną zajęte. Apropo marszrutek to potwierdziła się również opinia, że kierowcy jeżdżą jak szaleni. Przed wyjazdem myślałem, że to kolejne przesadzone opowieści… myliłem się.

Faktycznie jazda bywa karkołomna – szczególnie na górskich drogach może to dostarczać mocniejszych wrażeń. Wyprzedzanie w tunelu w górach (po jednym pasie w każdą stronę), wyprzedzanie aut stojących w korku, ścinanie zakrętów – to wszystko normalka, do której mimo wszystko trudno przywyknąć. Niemniej za każdym razem dotarłem cały i zdrowy na miejsce, choć stan techniczny niektórych marszrutek budził duże wątpliwości. Ogólnie jest to tani i sprawnie działający środek transportu. Jest też w miarę szybki, także podróżowanie w ten sposób po Gruzji jak najbardziej mogę polecić.

Gruzińska gościnność
Pierwsze dwa dni nie różniły się pod tym względem od innych miejsc, które odwiedzałem. Ludzie byli mili i sympatyczni, ale zachowania nie określiłbym jako wybitnie gościnnego. Tak samo dobrze czułem się w większości miejsc – czy to na Ukrainie, w Turcji czy Grecji. Może to specyfika dużego miasta, bo dotyczyło to Tbilisi.

Natomiast gościnność gruzińską poznałem dopiero w górach. Zarówno w Gergeti jak i w Mesti gospodarze byli fantastyczni – podobnie z resztą jak i zwykli sprzedawcy, kelnerki, kierowcy marszutek, czy zespół, który występował w jednej z restauracji. Tutaj miałem wrażenie, że faktycznie Gruzini są nad wyraz gościnni.

Kuchnia
Z kuchnią gruzińską spotkałem się już podczas moich innych wyjazdów i teraz chciałem potwierdzić jak najlepszą opinię o niej. I faktycznie potwierdziłem. Jedzenie jest genialne i na dodatek niezbyt drogie. Warzywa, owoce dostępne są na każdym kroku za bezcen. Katchapuri można dostać praktycznie wszędzie i jest obłędne. A wino Kindzmarauli towarzyszyło mi przez cały wyjazd.

Nie będziecie chodzić głodni. Oto mój subiektywny poradnik dotyczący gruzińskich specjałów. Tych potraw w Gruzji warto moim zdaniem spróbować: https://enjoythetravel.pl/gruzja-kuchnia-gruzinska-czyli-co-zjesc-w-gruzji/

Co jeszcze warto wiedzieć przed wyjazdem?
Sprawdźcie koniecznie pogodę – szczególnie jeśli wybieracie się w góry. Najlepiej sprawdzić w rozkładzie godzinowym. Na przykład wycieczkę w stronę Kazbeku najlepiej zaplanować rano, bo w okolicy południa psuje się pogoda i pojawiają chmury, a także opady. Natomiast ładnie jest przeważnie z samego rana. Jeśli chodzi o inne miejsca to zarówno w Tbilisi jak i w Batumi wieczorem były burze, także rozkład godzinowy pomoże odpowiednio zaplanować aktywności w ciągu dnia.

W Batumi i Tbilisi jeśli jedziecie w lipcu/sierpniu rozejrzyjcie się koniecznie za pokojem z klimą. W Batumi spałem w hostelu w pokoju bez klimatyzacji i to był błąd. Było piekielnie gorąco, także tego noclegu nie wspominam najlepiej. Niemniej była to ostatnia noc i nie zależało mi bardzo na komforcie. Jeśli zostajecie tam na dłużej to klimatyzacja jest obowiązkowa.

Angielski
…cóż sprawdził się jedynie na lotnisku, w hotelu, trzech restauracjach, podczas kupowania biletu kolejowego i w hostelu w Batumi. Tylko tyle podczas ośmiu dni udało mi się załatwić w tym języku. Jak zatem się dogadywałem – łamanym rosyjskim, choć nie znam praktycznie wcale tego języka. Przed wyjazdem nauczyłem się kilku słówek, wydrukowałem je na kartce i działało. Co więcej wolałem o cokolwiek pytać starszych osób tym łamanym rosyjskim niż próbować dogadać się z młodszymi po angielsku. Było po prostu łatwiej. Raczej trzeba przyzwyczaić się do takiego widoku i języka gruzińskiego.

Ceny
Ceny jedzenia i picia są bardzo przystępne. Półlitrowa butelka wody w zależności od miejsca, w którym się kupuje kosztuje o 0,7 do 1 lari. Katchapuri na ulicy można kupić za 2 czy 3 lari. Lemoniada gruzińska 1 – 1,5 lari. Półlitrowa butelka coli 1,5 lari. W restauracji za kieliszek kindzmarauli płaciłem 5 lari, khinkali od 0,8 do 1 lari także nie jest drogo. Dla porównania w Polsce w restauracji khinkali kosztuje od 4 do 6 PLN.

Koszty
Wyjazd, tak jak większość moich wypadów miał być w miarę tani i poza pierwszym hotelem w Tbilisi taki właśnie był. Ze wszystkim liczę, że zamknąłem w 1 500 PLN. Jak za tygodniowe wakacje i tyle wrażeń oraz odwiedzonych miejsc uważam, że to bardzo dobra cena. Oczywiście da się to zrobić taniej – np. kupić taniej bilety czy zrezygnować z hotelu za prawie 300 PLN. Niemniej jednak i tak jestem bardzo zadowolony ze strony kosztowej. Oto jak dokładnie wyglądały moje wydatki.

Bilety lotnicze – 688 PLN
Hotel Tbilisi – 195 Lari (292,50 PLN)
Nocleg Georgeti – 25 lari (37,50 PLN)
Nocleg Mestia – 45 lari (67,50 PLN)
Nocleg Batumi – 18 lari (27 PLN)
Przejazd do Tbilisi – 20 lari (30 PLN)
Przejazd do Stepancminda (Kazbegi) – 20 lari (30 PLN)
Przejazd do Tbilisi – 10 lari (15 PLN)
Pociąg do Zugdidi – 20 lari (30 PLN)
Przejazd do Mestii – 10 lari (15 PLN)
Przejazd do Batumi – 20 lari (30 PLN)
Przejazd na lotnisko – 15 lari (22,50 PLN)
Łącznie: 1285 PLN + jedzenie i picie na miejscu.