Podlasie – co zobaczyć? Trzy tajemnicze miejsca w okolicy Augustowa
Podlasie to kraina położona na północnym wschodzie Polski. Co ciekawe historyczne Podlasie nie pokrywa się wcale z obszarem obecnego województwa Podlaskiego. Kraina ta bowiem stanowi zaledwie 36% terenów wchodzących w skład województwa. Jednak kulturowo rejony te są bardzo podobne i możemy uznać, że stosując uproszczenie, jako Podlasie określa się właśnie rejony województwa.
Ziemie te stanowią fascynującą mieszankę kulturową. Na przestrzeni wieków spotykały się tutaj różne religie i narodowości, które na swój sposób pozostawiały po sobie ślady. Podlasie pełne jest ciekawych, jeszcze nieodkrytych miejsc. Turystycznie mam wrażenie, że jest to mocno niedoceniony region. Oczywiście turystów przyciągają okolice Augustowa ze względu na przepiękne jeziora oraz leśne tereny, we wschodniej części popularna jest Białowieża. Natomiast rejony te mają znacznie więcej do zaoferowania.
Postanowiłem odkryć część nieoczywistych miejsc, takich, które mają w sobie coś mistycznego i tajemniczego. Dziś trzy lokalizacje w okolicy Augustowa, które idealnie wpisują się w powyższe założenia.
Jest to świetny pomysł na jednodniową wycieczkę.
Pustelnia pw. św. Onufrego
Legendy i opowieści o pustelnikach kojarzyły mi się dotychczas z odległymi czasami, jednak kiedy zacząłem szukać ciekawych miejsc na Podlasiu moją uwagę zwróciły informacje o księdzu, który kilka, może kilkanaście lat temu postanowił żyć właśnie w ten sposób. Jednak zbyt duża liczba gości, którzy przychodzili po poradę duchową, bądź aby się wyspowiadać, sprawiła, że opuścił swoją siedzibę. Już sama historia o pustelniku wzbudziła moje zainteresowanie, ale jeszcze ciekawsze jest to, że jego drewniana chata stoi do dziś niemalże w nienaruszonym stanie. Wiedziałem już, że będę chciał odnaleźć to miejsce.
Pierwsze informacje jakie znalazłem mówiły o tym, że Pustelnia pw. św. Onufrego znajduje się w rozlewisku rzeczki Rudawki tuż przy jeziorze Sajenko. Szybkie sprawdzenie w przeglądarce i już miałem lokalizację samotni. Jednak lokalizacja to jedno, a dotarcie na miejsce to zupełnie inna bajka.
Jak dotrzeć do Pustelni pw. św. Onufrego
Próżno szukać map i porad jak znaleźć pustelnię. Ja również nie opublikuję nic więcej poza tym co można znaleźć w mapach Google. Wrzucając w wyszukiwarkę Pustelnię pw. św. Onufrego zobaczycie taką mapę.
Jest ona pomocna, ale nie jest wystarczająca. Będziecie musieli zdać się na siebie, swoje umiejętności oraz orientację w terenie. Mapy Google pokierują Was tak jak na mapce powyżej. Jednak nie macie co spodziewać się ani szlaku, ani drogi, ani nawet wydeptanej ścieżki. Mapa zaprowadzi Was do lasu, a dalej już trzeba radzić sobie samemu. Podczas wędrówki – jak pewnie zauważyliście – czekają na Was podmokłe tereny, bagna, niestabilny teren (sam zaliczyłem małą kąpiel przy powrocie), a na deser będziecie musieli przeprawić się przez rzeczkę Rudawkę.
Dobrze przekalkulujcie trasę, być może bezpieczniej i bardziej komfortowo będzie spróbować dojść do pustelni od strony północnej. Na pewno za to, najłatwiej będzie dotrzeć do tego wyjątkowego miejsca… kajakiem, płynąc od strony Jeziora Sajenko.
Czemu nie opublikuję mapy? Po pierwsze dlatego, żeby nie docierali tam przypadkowi ludzie. Naoglądałem się wystarczająco dużo, historycznych, ciekawych miejsc zdewastowanych przez pseudo turystów. Pustelnia jest faktycznie w stanie niemalże nienaruszonym. Wewnątrz dalej znajdują się przedmioty duchownego, otwarte pismo święte, szaty liturgiczne. Chciałbym aby tak zostało. Po drugie dlatego, że znalezienie samemu drogi stanowić będzie element przygody. Będzie to coś na kształt odkrywania, nie chcę Wam tego zabierać. Czytałem, że znalezienie miejsca nie jest łatwe, że nie każdy potrafi to zrobić. Jeśli Wam się uda, będziecie mogli czuć się wyjątkowo. A po trzecie nie zostawię mapy, bo po prostu jej nie ma. Każdy idąc do pustelni tworzy własną ścieżkę. Ja szedłem od południa, od znacznika z mapy Google. Nic więcej nie powiem.
Magia miejsca
Po dotarciu do Pustelni i pokonaniu trudów wędrówki – czyli bagien, rzeki, czeka na nas można powiedzieć mistyczne doznanie oraz oczywiście satysfakcja, z tego, że udało Wam się ją odnaleźć.
Pustelnia położona jest na skrawku suchej ziemi pomiędzy rozlewiskami rzek. Dookoła niepodzielnie panuje las. Jedyne co słychać to cisza i odgłosy natury. Sama chatka pustelnika wygląda jak domek wyjęty z legend i baśni. Bije od niego tajemniczość i jednocześnie spokój. Choć czuje się też pewien respekt i nutkę niepewności otwierając drzwi i wchodząc do środka.
Wewnątrz tak jak pisałem wyżej, znajdują się przedmioty należące do Pustelnika. Są to przedmioty codziennego użytku, ale także szaty liturgiczne wiszące w szafie oraz na ścianach, pismo święte. Chata jest otwarta, można do niej wejść i przekonać się w jakich warunkach żył Pustelnik.
Oprócz chaty znajduje się tutaj także konfesjonał oraz kładka prowadząca do miejsca, w którym można przybić do niej łodzią. Wzdłuż drewnianej kładki wyznaczone są stacje drogi krzyżowej.
Samo miejsce sprawia wrażenie „magicznego”, takiego, w którym zatrzymał się czas. Na pewno można się tu wyciszyć i przeżyć przygodę poszukując ukrytej w lesie Pustelni.
Uroczysko, Święte miejsce
Punkt numer dwa na trasie to Uroczysko, Święte miejsce. Co mnie skłoniło, żeby się tam wybrać? Otóż było to miejsce kultu, które swoją historią sięgało jeszcze czasów pogańskich, a dwa – na zdjęciach prezentowało się znakomicie. Nie było możliwości, żebym go nie odwiedził.
Uroczysko to tak naprawdę pięknie położona polana, tuż nad brzegiem rzeki Rospudy. Krążą o niej legendy sięgające 1283 roku – czasów kiedy żyli tutaj Jaćwingowie, czyli wymarły w XVI wieku lud Bałtycki. Wówczas, ochrzczeni i nawróceni na chrześcijaństwo Jaćwingowie z drużyny Skomęta, przed wyruszeniem do Sambii – jest to historyczna kraina w Prusach, postawili drewniany krzyż. Krzyż pomimo, że wielokrotnie palony i wrzucany do rzeki ocalał i został postawiony na swoim miejscu przez nawróconych wrogów. Krzyż stoi tam do dziś. .. choć nie jest to ten, który wznieśli Jaćwingowie.
Łatwo go rozpoznać, wygląda na bardzo stary, jest na nim przybita tabliczka, z opisem historycznych wydarzeń, a jego najbardziej charakterystyczną cechą są monety, które osoby przybywające tutaj wciskają, w rozeschnięty drewniany pień.
Ciekawostką jest fakt, że polana znajduje się tuż obok ujścia rzeczki Jałówki. Która okresowo, pod wpływem silnej rzeki Rospudy, zmienia swój bieg i odprowadza wody do pobliskiego jeziora Jałowo. Może to być naukowe wyjaśnienie legendy, o krzyżu, który wrzucony do wody powrócił na swoje miejsce, zamiast spłynąć w dół rzeki. Kolejną ciekawostką jest to, że krzyż ten jest znacznie młodszy. W okresie międzywojennym widniała na nim tabliczka z datą wzniesienia 1857, także nie można przypisywać mu ponad ośmiuset lat historii.
Legend związanych z próbami wrzucania do wody przeróżnych ściętych drzew i ich nieustannym powrotem krążyło na przestrzeni ostatnich wieków kilka. Wszystkie jednak miały wspólny wątek, właśnie powrotu drzewa na pierwotne miejsce.
Polana od dawna już była uważana za święte miejsce. Według legend objawiała się tutaj Matka Boska. Miejscowa ludność od XIX wieku 24 czerwca przybywała do uroczyska w celach religijnych. Modlono się, składano ofiary, niektórzy brali rytualne kąpiele. Prawdopodobnie obrzędy te miały źródło w prawosławnym święcie Jordanu (święcenie wody) i zostały sprowadzone na te tereny przez osadników, którzy przybyli tu w XVI wieku. Tradycja ta przetrwała do dziś i co rok właśnie 24 czerwca w kaplicy odprawiana jest msza. Przypuszcza się również, że wcześniej w XVI wieku znajdował się tutaj cmentarz cerkiewny.
Oprócz krzyża w uroczysku znajduje się także kaplica postawiona w 1990 roku. Dwie drewniane figury oraz kilka mniejszych kapliczek. Kaplica jest otwarta, można do niej wejść. W środku znajduje się mnóstwo przemiotów zostawianych tutaj przez osoby przybywające na nabożeństwa.
Jednak największą zaletą Świętego Miejsca są widoki i spokój jaki tutaj panuje. Płynąca tuż obok Rospuda nadaje mu wyjątkowego uroku.
Obecnie jest to miejsce, w którym można zorganizować sobie piknik, ognisko czy spotkać się ze znajomymi. Kilka rozstawionych na polanie wiat z ławkami zachęca aby w pogodny dzień skorzystać z takiej możliwości.
Ruiny kościoła we wsi Mieruniszki
Zdjęcia jakie znalazłem w sieci pokazywały majestatyczną wieżę kościoła oraz wnętrze budowli do, której wdziera się las. Wyglądało to bardzo ciekawie. Dlatego też ruiny kościoła w Mieruniszkach znalazły się na mojej trasie.
Sama wieś Mieruniszki po raz pierwszy pojawia się w historii w roku 1277 w zapiskach Krzyżackich. Następny wpis z historii to rok 1422. Wówczas to Jagiełło wraz Krzyżakami wyznaczył granicę litewesko-krzyżacką, przebiegającą około kilometr na wschód od wsi.
Natomiast pierwsze wzmianki na temat kościoła pochodzą z roku 1545! Wówczas był to drewniany budynek, który spłonął podczas najazdu Tatarów w 1656 roku. Budowę nowego kościoła zakończono w 1710 roku. Wzniesiono go z polnego kamienia, a następnie otynkowano. Kościół przetrwał aż do czasów drugiej wojny światowej. Wówczas podczas wycofywania się Niemców i jednoczesnego wkraczania Rosjan, został zniszczony przez ostrzał artyleryjski. Dzieła zniszczenia dokonali okoliczni mieszkańcy, którzy wykorzystali materiały budowlane z ruin kościoła do wybudowania nowych domów.
Kościół znajduje się na wzniesieniu we wsi Mieruniszki, tuż przy trasie Suwałki – Filipów – Gołdap. Przy drodze ustawione są niewielkie tabliczki wskazujące ruiny. Jesienią, zimą i wczesną wiosną nie sposób nie zauważyć budowli, natomiast latem może skryć się w otaczających go drzewach.
Ruiny kościoła są objęte ochroną i mają status tak zwanych „trwałych ruin”. Wieża z bardzo dobrze zachowanym zegarem robi naprawdę duże wrażenie. Jest majestatyczna, wysoka i daje wyobrażenie jak w czasach świetności mógł wyglądać ten kościół. Do wnętrza budynku wdarła się już roślinność i muszę przyznać, że w połączeniu z dobrze zachowanymi murami tworzy bardzo ciekawe zestawienie. Stojąc w środku i wiedząc, że otaczające mury mają przeszło 300 lat, ma się wrażenie, że można tu dotknąć historii.
W najbliższej okolicy nie ma parkingu więc jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zaparkowanie auta na bocznej drodze. Ruiny są w pełni dostępne, także można bez żadnych trudności wejść do środka i pochodzić po budynku. Czuć, że jest to miejsce przesiąknięte historią, zarówno tą średniowieczną jak i całkiem nieodległą związaną z czasami II wojny światowej.
Plan / Mapa trasy
Cała trasa liczy 130 kilometrów. A czas jej przejazdu to około dwie i pół godziny. Przy czym zakładam, że wyjeżdżamy i wracamy do Augustowa. Najlepiej dzień zacząć od Pustelni, a to dlatego, że może Wam zająć trochę czasu odnalezienie jej. Pozostałe miejsca są dobrze oznaczone także z ich zlokalizowaniem nie będziecie mieli najmniejszych trudności.
Miejsca, które odwiedzicie na pewno zrobią na Was wrażenie, ale nie mniejsze powinny zrobić również drogi, którymi będziecie jechali. Jeśli zdecydujecie się na trasę, z mapki powyżej, doświadczycie tego co jest charakterystyczne na granicy Mazur i Podlasia – czyli wąskie, urokliwe drogi po obu stronach porośnięte starymi drzewami. Już sam dojazd w takich okolicznościach jest przygodą i miłym estetycznym doznaniem.
Zdecydowanie warto spędzić jeden dzień aby poznać okolice Augustowa i szalenie ciekawą, zmienną i przebogatą historię tych ziem.
2 thoughts on “Podlasie – co zobaczyć? Trzy tajemnicze miejsca w okolicy Augustowa”