Misja: Korona Gór Polski #18 – Wysoka
Wysoka jest najwyższym szczytem Pienin. Jej wysokość to 1050 m.n.p.m. Nie będę ukrywał, że szlak, który za chwilę opiszę należy do grona moich najbardziej ulubionych górskich tras w Polsce. Jest to bowiem marsz nie tylko na samą Wysoką, ale także dalej aż do Szczawnicy. Zaczyna się w Jaworkach, prowadzi przez Wąwóz Homole, następnie na Wysoką, a dalej granią Pienin aż do Szczawnicy.
Uważam, że jest to najpiękniejszy szlak jaki można pokonać zdobywając Wysoką. Nie wzięcie go pod uwagę planując wejście na najwyższy szczyt Pienin można rozpatrywać w kategoriach „zbrodni”. Myślę, że zdjęcia i opis udowodnią Wam, że ten szlak to bezsprzecznie najlepsza opcja na spędzenie kilku godzin w Pieninach.
Szlak na Wysoką z Jaworek
Zdobywanie Wysokiej rozpoczynamy od wejścia do Wąwozu Homole. To rzadkość aby już sam początek szlaku stanowił nie lada atrakcję.
Homole to przepiękny wąwóz, a spacer nim to czysta przyjemność. Od Szczawnicy możecie dojechać tutaj busikami, które kursują często i są naprawdę niedrogie. Zatrzymują się tuż przy wejściu do wąwozu.
Spacer wąwozem Homole kończymy na dużej polanie, gdzie znajdują się formacje skalne zwane Kamiennymi Księgami. To dobre miejsce na krótki postój, a to dlatego, że znajdują się tutaj drewniane stoły i ławy, także odpoczynek i ewentualnie zjedzenie czegoś odbywać się może w dość komfortowych warunkach.
Dalej należy kierować się w stronę polany pod Wysoką. Przez chwilę idziemy lasem, by po dość krótkim odcinku odbić w prawo na gruntową drogę. Z niej widać cel naszej wędrówki.
Leśny odcinek jest płaski i idzie się tutaj szybko i przyjemnie. Jednak prawdziwe podejście zaczyna się tuż po przekroczeniu potoku.
Od tego miejsca szlak będzie piął się mocno do góry, ale dzięki temu szybko będziemy budowali wysokość.
Najbliższe kilkaset metrów wynagradza trud wędrówki bowiem widoki w tej części trasy są fenomenalne. Za każdym razem kiedy tędy idę robię sobie dłuższy postój żeby nacieszyć oczy. Szczególnie jesienią pasmo Beskidu Sądeckiego wraz z najwyższym wzniesieniem Radziejową, które widzimy za swoimi plecami zdobywając Wysoką, prezentują się oszałamiająco. Feeria barw i mieniących się w słońcu kolorów sprawia, że trudno mi się zebrać do dalszego marszu. Niemniej wiem, że na szczycie czeka kolejna porcja wizualnych atrakcji.
Postój w tym miejscu jest wskazany, bo już niebawem zacznie się najbardziej wymagająca część szlaku. Dość nieprzyjemne strome i dłuższe podejście. Szczególnie po deszczu jest na nim dużo błota i jest bardzo ślisko. Na początku jeszcze towarzyszą nam poręcze, które bardzo się przydają akurat w tym miejscu. Później już nie będziemy mieli tej pomocy.
Dodatkowo wchodzimy w las i widoki przestają być tak spektakularne. Oprócz tego na ostatnim odcinku podejścia nie ma już poręczy, a szlak jest mocno wyślizgany. Nie ma też się czego złapać więc trzeba być tutaj bardzo ostrożnym, szczególnie przy zejściu. Ale jeżeli pójdziecie szlakiem, który dziś opisuję nie będziecie musieli walczyć na tym odcinku z grawitacją.
W międzyczasie musimy również zmienić kolor szlaku, którym idziemy. Początkowy zielony zamieniamy na niebieski i on doprowadzi nas na szczyt. Wystarczy kierować się zgodnie ze strzałkami kierunkowymi – czyli na rozejściu szlaków skręcić w lewo.
Dobra wiadomość jest też taka, że po tym trudniejszym odcinku dalej już idzie się bardzo przyjemnie. Trasa prowadzi wzdłuż granicy polsko-słowackiej, a szlak robi się typowo górski. Idziemy po dużych kamieniach – jest tutaj naprawdę ciekawie.
Do szczytu pozostaje około 300 metrów więc to sama końcówka. Po drodze mamy jeszcze punkt widokowy, ale moim zdaniem nie warto się na nim zatrzymywać, w drodze na Wysoką, lepiej to zrobić w drodze powrotnej. A to dlatego, że na szczycie czekają na nas takie widoki.
Dla osób zdobywających Koronę Gór Polski dość istotną informacją jest to, że pieczątka do książeczki znajduje się na szczycie w specjalnej budce. Nie da się jej nie zauważyć. Dla pozostałych cenną informacją może być, że jesienią na górze potrafi dość mocno wiać, także dobrze mieć ze sobą coś cieplejszego.
Wysoka jest popularnym celem wędrówek także na szczycie spotkacie, szczególnie w ładne weekendy będzie mnóstwo osób. Trochę to odbiera uroku ale pomijając ten aspekt jest tutaj przepięknie. Z jednej strony widok na Tatry i Małe Pieniny z Trzema Koronami, z drugiej na Beskid Sądecki i Radziejową – naprawdę można się zachwycić.
Warto spędzić na szczycie kilka chwil żeby nacieszyć się raz – zdobyciem najwyższego szczytu Pienin, a dwa widokami jakie roztaczają się wokół. Bez wątpienia jest to czołówka jeśli chodzi o Koronę Gór Polski pod względem widokowym.
W dalszą drogę ruszamy tym samym szlakiem, którym przyszliśmy. Wracając można wstąpić na pominięty wcześniej punkt widokowy. Tatry widać z trochę innej perspektywy, też jest ciekawie.
Po wyjściu z punktu widokowego idziemy dalej szlakiem niebieskim aż do rozwidlenia – czyli tego miejsca, w którym odbijaliśmy na Wysoką. I teraz nie schodzimy na dół, ale kierujemy się zgodnie ze znakami niebieskim szlakiem na Szafranówkę. Początek drogi to leśna kamienista ścieżka.
Szlak od zejścia z Wysokiej jest już bardzo łatwy, idzie się przyjemnie, bo droga prowadzi delikatnie w dół. Oczywiście gdzieniegdzie są niewielkie podejścia, ale głównie zmniejszamy już wysokość. Kamienista ścieżka też zmienia się w bardzo wygodną trasę i zaczynają się pojawiać pierwsze zapowiedzi tego co będziemy mieli wokół, praktycznie już do samego końca naszego marszu.
Bardzo lubię ten odcinek po wyjściu z lasu właśnie dlatego, że czuć tutaj ogromną przestrzeń, widoki są zachwycające, a spacer jest bardzo przyjemny, łatwy i nie jest ani trochę wymagający. Wędrujemy granią Pienin w takich okolicznościach.
Przed nami jest Wysoki Wierch, a dalej Trzy Korony. Po prawej stronie mamy widok na Beskid Sądecki, a po lewej Tatry. Na polanach, które widać na zdjęciu spokojnie można usiąść czy położyć się i odpocząć. Mój postój trwał ponad godzinę. Słońce przyjemnie grzało, dobrze leżało się na miękkiej trawie, miałem mnóstwo czasu, także cieszyłem się piękną pogodą i fantastyczną okolica. Najczęściej zatrzymuję się na polanie, która znajduje się nad Schroniskiem pod Durbaszką. Można oczywiście zejść do schroniska na obiad i później wrócić na szlak, niemniej wszystko czego potrzebowałem miałem w plecaku, także zostałem na górze.
Na naszej trasie mamy Wysoki Wierch, szczyt, który można obejść dołem, ale… nie warto tego robić. Podejście jest dość strome jednak warto zrobić ten dodatkowy wysiłek. Na szczycie znajduje się bowiem, moim zdaniem, najbardziej widokowa ławeczka w całych Pieninach. Możecie sobie wyobrazić jak fantastycznie wygląda to wszystko na żywo.
Z Wysokiego Wierchu schodziłem wydeptaną ścieżką mniej więcej w połowie szczytu. Ścieżka ta nie jest szlakiem, ale można się nią poruszać, aby wrócić na nasz niebieski szlak. Po zejściu nadal wędrujemy bardzo widokową trasą z otwartymi przestrzeniami wokół.
Jedynie ostatni odcinek przed Szaranówką to spacer w lesie, choć gdzieniegdzie pojawiają się prześwity, z których doskonale widać już Szczawnicę, która jest punktem końcowym naszej wyprawy.
Po dotarciu do Szafranówki doskonale widać Palenicę, na którą powinniśmy się kierować. Znajduje się tam górna stacja wyciągu, którym można zjechać do Szczawnicy.
Można również zejść szlakiem żółtym, który prowadzi dokładnie pod trasą wyciągu. Ja wybrałem właśnie tę opcję. Wejście na szlak, znajduje się z prawej strony wyciągu, patrząc w dół.
Zejście jest szalenie strome. Musi tam być niewiarygodnie wręcz ślisko po deszczu, także trzeba mocno uważać, niemniej schodzi się błyskawicznie. Po kilkunastu minutach jesteśmy już na dole przy mostku prowadzącym do centrum Szczawnicy.
I właśnie tutaj zakończyłem swój szlak, niemniej nie zakończyłem tutaj dnia. Bo jeszcze czekał mnie obiad w jednej z najlepszych restauracji w Szczawnicy – „Pod Siekierkami”.
Cała trasa liczy trochę ponad 13 kilometrów. Niemniej te 4 i pół godziny, które widzicie na mapie poniżej, to jedynie czas marszu, nie uwzględnia on postojów. Mnie ta trasa, włączając wszystkie miejsca gdzie odpoczywałem, zajęła około siedmiu godzin. Szedłem spokojnym tempem, nie spieszyłem się. I taki też styl jej pokonania jak najbardziej polecam. Oczywiście można również odwrócić trasę i zacząć ze Szczawnicy, ale moim zdaniem lepsze widoki na trasie mamy idąc od Jaworek w stronę Szczawnicy.
Koniec szlaku: Szczawnica centrum
Podejście: szlak zielony -> szlak niebiski
Zejście: szlak niebieski -> szlak żółty -> szlak niebieski -> szlak żółty
Czas przejścia: 7 godzin – włącznie z postojami
Łączna długość trasy: 13,2 kilometra
Suma podejść: 754 metry
Suma zejść: 853 metry