Misja: Korona Gór Polski #8 – Skrzyczne
Skrzyczne, mierzący 1257 m n.p.m. szczyt w Beskidzie Śląskim stał się kolejnym celem na naszej drodze do Korony Gór Polski.
Wczesna pobudka, powiedzmy to szczerze – o nieludzkiej porze, pozwoliła nam wejść na szlak już około 6:40. O tej godzinie nie było żadnych problemów z zaparkowaniem samochodu przy głównej drodze (kto był w Szczyrku w sezonie, lub w weekend kiedy jest ładna pogoda wie jak duży może to być problem). Nasza droga rozpoczęła się właśnie w Szczyrku i prowadziła szlakiem zielonym. Początek trasy to niemalże samo centrum miasteczka, na wysokości domu weselnego Romeo&Julia. Tutaj przekroczyliśmy przepływającą przez Szczyrk rzekę Żylicę i weszliśmy w ulicę Leśną stanowiącą odnogę Spacerowej.
Właśnie tą ulicą wiedzie początek szlaku zielonego, w początkowym odcinku idziemy po kamiennych płytach, a otacza nas las. Jest tu dość monotonnie, a jednocześnie dość stromo, dzięki czemu szybko budowana jest wysokość. Po prawej stronie mijamy kilka domów. Nie ma co ukrywać, ten odcinek jest przeraźliwie nudny. Nie dzieje się tutaj praktycznie nic.
Niecałe pół godziny później doszliśmy do miejsca, w którym szlak odbija z kamiennych płyt na tradycyjną leśną ścieżkę. Jeśli jednak pójdziecie tutaj prosto, kawałek dalej można będzie skręcić w lewo i wrócić na oznakowany szlak (tędy droga będzie nieco bardziej stroma).
Dalej szlak nadal prowadzi przez las i jest zdecydowanie mniej stromo niż na początkowym odcinku trasy. Widoków jeszcze brak – te czekają nieco dalej. Jedyną atrakcją jest malownicza chatka, którą zobaczyliśmy na niewielkiej polance po prawej stronie.
Po niecałej godzinie od wyruszenia ze Szczyrku, las zaczyna się przerzedzać, a my docieramy do miejsca, w którym można przeoczyć skręt szlaku. Zamiast iść w prosto, trzeba odbić nieco w lewo i mocno do góry. Zobaczcie na zdjęciu:
Tutaj las nie jest już tak gęsty, my idziemy górskim zboczem, a naszym oczom zaczynają pokazywać pierwsze fantastyczne widoki.
Kilkanaście minut później dotarliśmy do szczytu Berycek… który wzbudził w nas mieszane uczucia. Ot, po prostu słupek w środku lasu, a w zasięgu kilkudziesięciu metrów przynajmniej dwa miejsca wyraźnie wyższe…
Nie poświęcając rozmyślaniom wiele czasu ruszyliśmy dalej. Od tego miejsca szlak zielony łączył się z czerwonym.
Idąc dalej doszliśmy do miejsca, gdzie szlak wychodził na stok narciarski.
Tutaj pojawiła się możliwość skrócenia drogi, ścinając wyraźną, wydeptaną ścieżką prosto do góry, lub pójść dalej oznakowaną ścieżką. My wybraliśmy tę drugą opcję, co szybko wynagrodzone zostało pięknymi widokami na okolicę i panoramę Szczyrku. Warto dodać, że z kolei z drugiej strony zbocza dobrze widoczne było nawet Jezioro Żywieckie i Babia Góra!
Dalej szlak jest dobrze oznakowany i prowadzi zboczem już do samego celu – szczytu Skrzyczne. Tam dodarliśmy niemal punktualnie o 9, czyli niecałe 2,5 godziny od wyruszenia z parkingu.
W znajdującym się na szczycie schronisku podbiliśmy pieczątkę i po krótkim odpoczynku zdecydowaliśmy się wracać… Historia powrotu będzie krótka. Jako, że zależało nam na czasie, to nie przebieraliśmy w środkach. Wybraliśmy najszybszą i najmniej wymagającą opcję czyli… zjazd wyciągiem. Było to ciekawe doświadczenie, bo pierwszy raz zdarzyło się nam jechać w dół. Do tej pory wjazdy odbywaliśmy tylko na górę, po to by chwilę później zjechać na dół na desce. Jazda w dół na kanapie jest… hm dziwna i co ciekawe wjazd i zjazd kosztuje tyle samo. Po drodze jest stacja przesiadkowa, także trzeba kupić dwa bilety. Przejazd łącznie kosztował 29 złotych i zabrał może z 10 minut. W ten oto sposób zaliczyliśmy 8 szczyt w Koronie i zakończyliśmy weekend z pełnym sukcesem oraz 100% realizacją planu!
Start szlaku: Szczyrk
Koniec szlaku: Skrzyczne – szczyt
Podejście: szlak zielony
Zejście: kolejka 🙂
Czas przejścia: 2,5 godziny
Łączna długość trasy: 5 km
Suma podejść: 759 metrów