Ukraina. Czarnobyl – czyli wycieczka do zamkniętej strefy
Wyjazd do zamkniętej strefy stworzonej wokół elektrowni Czarnobyl od dawna był na mojej bucket liście. Klimat wyłączonego z życia obszaru, opuszczonego miasta, a w tle jedna z największych katastrof w dziejach ludzkości, to mieszanka, która nie tylko mnie przyciągnęła do tego miejsca. Wybrałem się tam w sierpniu 2017 roku i był to znakomity wybór, bo „zona” jest niesamowita.
Promieniowanie
Od razu może rozprawię się z mitami o promieniowaniu. Wycieczka do Czarnobyla jest całkowicie bezpieczna, oczywiście jeśli przestrzega się zasad panujących wewnątrz strefy. Poziom radiacji spadł do tego stopnia, że przebywanie w zonie niczym nie grozi. Ja przez cały dzień pobytu w strefie przyjąłem dawkę promieniowania, którą przyjmuje się podczas mniej więcej dwugodzinnego lotu samolotem także nie ma się czego obawiać. Oczywiście są zasady, których należy przestrzegać. Pierwsza z nich to odpowiedni ubiór… i nie, nie jest to specjalny kombinezon. Podczas wizyty w strefie obowiązuje noszenie odzieży z długim rękawem oraz spodni zakrywających całe nogi, a także zakrytych butów, bez względu na pogodę. Mnie trafił się akurat najgorętszy okres w roku i temperatura oscylowała w okolicach 30 stopni, także było gorąco, nawet bardzo, ale nie ma wyjątków od tego przepisu. Musieliśmy być ubrani w długie rękawy i długie spodnie. Spotkałem się też z pytaniami czy po takiej wycieczce wyrzuca się ciuchy, w których chodziło się po zonie. Nie, nie wyrzuca się. Są one bezpieczne i można spokojnie ich nadal używać, bez najmniejszego ryzyka.
Druga zasada to zakaz jedzenia i picia na zewnątrz. Można jeść w autobusie, którym porusza się po strefie oraz w budynku, w którym była stołówka.
Trzecia zasada – zakaz oddalania się od grupy. Żeby wjechać do strefy niezbędne jest posiadanie paszportu oraz zgody na wjazd wydanej przez organy państwowe. Nie pamiętam jakie dokładnie ministerstwo taką zgodę wydaje, ale to nieistotne, bo załatwia to organizator, natomiast jest on wówczas odpowiedzialny za osoby, które wjechały do zamkniętej strefy także przewodnicy pilnują uczestników wycieczki. Choć nie jest to bardzo restrykcyjne. Można pochodzić samodzielnie ale w granicach rozsądku.
Organizacja
Samemu do strefy wjechać się nie da. Najłatwiej po prostu wykupić jednodniową wycieczkę z Kijowa przy czym jest to wyjazd tylko dla osób pełnoletnich. Mój wybór padł na chornobyl-tour.ua i mogę z czystym sumieniem ich polecić. Wszystko rezerwowałem przez internet, zaliczkę zapłaciłem przez PayPal a resztę kwoty już w dniu wyjazdu w autokarze bezpośrednio przewodnikom. Z płatnością nie ma problemu, można jej dokonać w dolarach, euro czy hrywnach. Początkowo chciałem zdecydować się na wycieczkę prowadzoną w języku rosyjskim… i byłby to duży błąd. Po pierwsze dlatego, że nie znam rosyjskiego, a po drugie – ilość informacji o samej katastrofie, ciekawostek, przydatnych wskazówek jest tak duża, że po prostu trzeba je usłyszeć. Przewodnicy świetnie mówią po angielsku także polecam tę wersję. Po opłaceniu zaliczki wszystkie szczegóły włącznie z mapą gdzie się stawić rano w dniu wyjazdu przychodzą na maila. Koniecznie dorzućcie też bodajże 5$ i wykupcie sobie opcję z licznikiem geigera. Bez niego wycieczka do zony to jak wejście do Luwru w opasce na oczy. Serio! Oto odczyt z Kijowa. Dalej będą już ze strefy. Bezpieczny poziom, czy też norma na Ukrainie to 0,3 mikrosiwerta.
Wyjazd zaczyna się w Kijowie, po około półtorej godziny docieramy do granicy zony, na której wojsko sprawdza paszporty i listy osób, które mają zgodę na wjazd. Później już zaczyna się strefa. Pierwsze miejsce na trasie to wieś Zalesie.
Zalesie
Pierwsze miejsce, w którym się zatrzymujemy i gdzie możemy samodzielnie pochodzić po opuszczonych gospodarstwach. Powoli można zacząć czuć klimat. Są pozostałości sklepu, kilka domów, do których można wejść. Da się znaleźć ciekawe przedmioty z epoki – chociażby stare gazety czy podręczniki.
Duga – Oko Moskwy
Kolejnym przystankiem na trasie jest tak zwane Oko Moskwy – czyli monstrualna antena, która miała wykrywać nadlatujące pociski balistyczne wystrzelone przez USA. Konstrukcja jest ogromna i robi spore wrażenie.
Przedszkole
Przedszkole chyba zrobiło na mnie największe wrażenie. Porozrzucane zabawki, sale w których bawiły się dzieci, łóżka, szafki. Klimat jest upiorny. Przy przedszkolu znajduje się też pierwszy „hot spot” – czyli miejsce, w którym normy przekraczają limit prawie trzydziestokrotnie.
Elektrownia
Kolejny punkt to okolice elektrowni. Jak widać na liczniku promieniowanie nie jest bardzo wysokie, także przebywanie w najbliższym otoczeniu reaktora jest bezpieczne.
Jednym z punktów wycieczki jest obiad. Można go zamówić, choć nie jest to obowiązkowe. Ja natomiast zachęcam do tego, bo jedyne miejsce w jakim można zjeść cokolwiek w strefie jest stołówka, w której jedzą pracownicy, którzy aktualnie pracują w zonie. Także na obiad dostajemy dokładnie to samo co jedzą oni. Tak prezentuje się posiłek i muszę przyznać, że był całkiem smaczny.
Natomiast żeby wejść na stołówkę trzeba przejść przez skaner, który sprawdza poziom napromieniowania.
A to już okolice czerwonego lasu – czyli miejsca najbardziej skażonego podczas wybuchu. Las ten znajduje się w pobliżu elektrowni w kierunku, w którym wówczas wiał wiatr, także cały materiał radioaktywny został przeniesiony w tę okolicę.
Most, na którym robiłem to zdjęcie oddalony jest może z 500 metrów od reaktora. Natomiast promieniowanie jest zaledwie odrobinę większe niż w Kijowie. Cały najbliższy rejon elektrowni został dokładnie „posprzątany” dlatego promieniowanie jest tak niskie.
Jedyne mutanty jakie dane mi było zobaczyć podczas wizyty w zonie. Ryby są ogromne, a to dlatego, że żyją tutaj sobie spokojnie. Nie można ich łapać, a co więcej stały się już atrakcją turystyczną i każda wycieczka je dokarmia.
Sarkofag postawiony w 2017 roku skutecznie pochłania promieniowanie.
Prypec
Główny punkt wycieczki – miasto Prypeć. Miało być idealnym miastem do życia według komunistycznych władz. Miało być miastem przyszłości. Teraz jest miastem widmo. Więcej można poczytać na wikipedii. Oficjalnie od dwóch bodajże lat jest zakaz wchodzenia do budynków, można chodzić jedynie wyznaczonymi ścieżkami, ale… choć może nie będę zdradzał nic więcej. Pojedziecie zobaczcie sami jak wygląda wycieczka. Na pewno uda Wam się zobaczyć więcej niż przypuszczacie.
Pomnik
Ostatni punkt to pomnik postawiony w hołdzie strażakom, lekarzom i żołnierzom, którzy neutralizowali skutki wybuchu. Co ciekawe – pomnik postawili sami likwidatorzy. Nie byli wybitnymi artystami więc aby utrzymać proporcje postaci wykorzystali prawdzie mundury i wyposażenie, którego używali.
Zdjęcia, które obejrzeliście to tylko niewielka część tego co można zobaczyć. Przed wyjazdem ze strefy, każdy jest jeszcze sprawdzany, czy przypadkiem nie został zbyt mocno napromieniowany. Jeśli wszystko jest ok, to po kilku chwilach autobus wyrusza w drogę powrotną do Kijowa.
Wyjazd jest nie do opisania – warto, naprawdę warto się wybrać i poznać historię tego niesamowitego miejsca.
1 thought on “Ukraina. Czarnobyl – czyli wycieczka do zamkniętej strefy”
Comments are closed.