Misja: Korona Gór Polski #13 – Kowadło
Kowadło – najwyższy szczyt Gór Złotych kończył nasz drugi dzień w Kotlinie Kłodzkiej. Szczyt, który sam w sobie nie jest ani wymagający ani szlak na niego nie zajmuje dużo czasu, dla nas był potężnym fizycznym wyzwaniem. Zaledwie cztery kilometry marszu i trochę ponad 250 metrów w górę nie brzmi przerażająco.
Niemniej dla nas był to dość spory wyczyn, bo wcześniej tego dnia zdobyliśmy już Śnieżnik oraz Rudawiec. Mieliśmy za sobą 23 kilometry marszu po górach i dość mocno to już odczuwaliśmy. Dodatkowo sprawy nie ułatwiał fakt, że nad naszymi głowami mocno się zachmurzyło i ewidentnie zbliżały się niewielkie opady. W oddali natomiast słyszeliśmy słabe grzmoty.
W głowie oczywiście pojawiła się myśl by zrezygnować. Spacer po górach podczas deszczu, a już szczególnie podczas burzy nie jest najbezpieczniejszym zajęciem na świecie. Z drugiej jednak strony odpuszczenie w tej chwili oznaczałoby, że nie zdobędziemy wszystkich szczytów z Korony Gór Polski znajdujących się w Kotlinie Kłodzkiej, a tym samym będziemy musieli wrócić tutaj tylko i wyłącznie aby wejść na Kowadło. Przed sobą mieliśmy zaledwie półtorej godziny marszu i to w obie strony więc naprawdę niewiele. Rozważyliśmy błyskawicznie wszystkie za i przeciw i ostatecznie zdecydowaliśmy się wystartować na szlak i podjąć decyzję wyżej. W razie gdyby pogoda się poprawiła idziemy na szczyt, gdyby robiło się coraz gorzej… choć nikt z nas nie myślał o rezygnacji. Zapewne poczekalibyśmy na jakieś okienko pogodowe i wówczas weszli na szczyt.
Na szczęście sprawdził się pierwszy scenariusz. Pogoda jedynie postraszyła. Pokropiło dosłownie przez kilka minut i to wszystko. Mieliśmy mnóstwo szczęścia, któremu oczywiście pomagaliśmy, bo zawsze przed wyjściem w góry sprawdzamy prognozy pogody, a te mówiły, że padać ma dopiero wieczorem. My natomiast na Kowadło wyruszyliśmy kilka minut przed 17.
Sam szlak na Kowadło nie jest wcale spacerkiem po parku. Może zmylić informacja, że to tylko 4 kilometry marszu i zaledwie 250 metrów przewyższeń, ale jest tutaj odcinek, który daje w kość.
Początkowo trasa jest bardzo przyjemna – idziemy podobnie jak na Rudawiec – szeroką utwardzoną drogą. Choć w przeciwieństwie do poprzedniej trasy, tym razem przez cały czas budujemy wysokość.
Jest to jednak dopiero preludium do odcinka leśnego. Tam bowiem czeka nas dość intensywna „wspinaczka”. Po przejściu około 850 metrów, szlak skręca w prawo i całkowicie zmienia swój charakter. Z wygodnej utwardzonej drogi, staje się leśną ścieżką składającą się z kamieni, ziemi i korzeni.
Takim szlakiem będziemy szli już do końca, choć po drodze znajdzie się, krótki bo krótki, ale jednak, kawałek płaskiej trasy. Jest to ta część, która prowadzi granicą z Czechami. I tutaj można pójść albo w dalszym ciągu szlakiem zielonym, albo żółtym. Oba prowadzą na szczyt.
My zdecydowaliśmy się na pierwszą opcję dzięki czemu po drodze mieliśmy taki widok.
Jednak to o czym tutaj trzeba wspomnieć to podejście tuż przed szczytem. W momencie kiedy szlak skręca o 90 stopni w prawo pojawia się najbardziej wymagający odcinek całej trasy. Nie jest długi ale za to bardzo mocno pnie się w górę.
Na dystansie około 200 metrów musimy wejść bilsko 40 metrów. Pocieszające jest to, że to już sama końcówka. Widokiem, który powie Wam, że jesteście już niemalże na szczycie jest charakterystyczny głaz z oznaczeniem szlaku.
Za nim czeka już szczyt, tabliczka z nazwą oraz oczywiście skrzyneczka z pieczątką. My po zdobyciu Kowadła chwilę tu odpoczywaliśmy bo byliśmy potwornie zmęczeni. Był to długi i wyczerpujący dzień ale za to udało nam się zdobyć trzy szczyty z Korony Gór Polski i doświadczyć wielu wspaniałych widoków i emocji na szlaku. Droga w dół do auta była już czystą przyjemnością.
Wiedzieliśmy, że zrealizowaliśmy nasz wymagający plan, trzy nowe pieczątki pojawiły się w naszych książeczkach Korony Gór Polski, a przed sobą mieliśmy jeszcze kolację i małe świętowanie tego sukcesu w Kłodzku. To był dobry dzień!
Mapa szlaku na Kowadło
Cóż nasze subiektywne odczucia byłyby na pewno zupełnie inne gdybyśmy zdobywali ten szczyt nie będąc tak zmęczonymi. Niemniej sama trasa jest całkiem ładna. Widoków zbyt wielu nie uświadczymy ale zmieniający się charakter drogi i to, że nie jest bardzo długa na pewno stanowią jej ogromną zaletę.
Start szlaku: Skrzyżowanie ze szlakiem na Rudawiec
Koniec szlaku: Parking turystyczny Bielice Leśniczówka
Podejście: szlak zielony
Zejście: szlak zielony
Czas przejścia: 1 godzina 20 minut
Łączna długość trasy: 4 kilometry
Suma podejść: 253 metry
Suma zejść: 265 metrów
Różnica wynika z tego, że szlak rozpoczęliśmy ze skrzyżowania z trasą na Rudawiec, a zejście mieliśmy aż do parkingu leśnego w Bielicach.
Relacje i zdjęcia z minionych oraz nadchodzących podróży znajdziecie na naszym Instagramie: