Epizody: Rower i woda kokosowa na Pulau Ubin

Ta niewielka wyspa pomiędzy Singapurem a Malezją była jedną z największych niespodzianek jakie spotkały mnie w Singapurze. Jest to całkowicie niezurbanizowany teren tego kraju. Czułem się tam znakomicie.

Najlepszą metodą zwiedzania Ubin jest wypożyczenie roweru, co też zrobiłem. Koszt nie był jakiś bardzo duży, nie pamiętam nawet ile zapłaciłem, w każdym razie nie zrujnowało to mojego budżetu. Wypożyczalni rowerów po zejściu z łódki jest zatrzęsienie. Można do woli wybierać i przebierać. Ja wziąłem sobie najszybszy z rowerów… czerwonego górala. Znakomicie sprawdził się na trochę asfaltowych, a trochę gruntowych drogach Ubin.

Ścieżka na Pulau Ubin

Połykałem na nim kilometry niczym wprawiony zawodnik MTB. Jednak nie przewidziałem jednego… woda, a konkretnie jej spory zapas. Oczywiście miałem przy sobie pół litrową butelkę, dodatkowo w automacie kupiłem lokalnego izotonika, ale wciąż w tym klimacie to był za mało, dużo za mało!

Singapur / Lokalny izotonik

Swoje zapasy zużyłem jeszcze zanim dotarłem do „Mountain Bike Park”, a tam też trochę pojeździłem i zwyczajnie… chciało mi się pić jak cholera! Z Mountain Bike Park do przystani jest mniej więcej 3 kilometry, ale dla mnie w tym klimacie to był spory dystans. Nie liczyłem specjalnie, że uda mi się napić wcześniej.

Tymczasem po wyjechaniu zza jednego z zakrętów moim oczom ukazał się cudowny widok. Niewielki stragan z… wodą kokosową!!! Oczywiście mijałem go w drodze do Mountain Park jednak zupełnie nie zwróciłem na niego uwagi… wiadomo miałem jeszcze picie.

Singapur / Pulau Ubin / Stoisko z wodą kokosową

W drodze powrotnej nie zastanawiałem się ani sekundy. Od razu się zatrzymałem i kupiłem kokosa z wodą. Miałem farta, że było otwarte, bo nie zawsze jest czynne. To był jeden z najlepszych łyków picia jaki wziąłem w życiu. Woda kokosowa smakowała jak mityczny nektar greckich bogów. Czułem się jakbym znalazł oazę na środku pustyni. Istne zbawienie. Nie pamiętam już ile zapłaciłem, wydawało mi się, że dość sporo, ale na pewno było to o połowę mniej, niż na bazarze w mieście. Strzelam, że mogło to być 5 albo 10 dolarów. Taki banknot w sumie widać na zdjęciu. Ale ile by nie kosztowało, ten łyk był warty pieniędzy, które na niego wydałem.

Woda koksowa

Ponieważ staramy się aby blog również uczył – czy wiecie, że woda kokosowa to niesamowity napój? Zawiera bardzo dużo potasu, składników mineralnych i witamin. Jest zalecana do spożywania przez sportowców oraz osoby w trakcie rekonwalescencji! Jednak największa ciekawostka to ta, że w latach 40 podczas działań wojennych przeprowadzano u rannych żołnierzy transfuzje właśnie z wody kokosowej!

Po wypiciu tej wody czułem się właśnie mniej więcej tak jakby ktoś zrobił mi transfuzję. Momentalnie stawia na nogi, gasi pragnienie, a mnie wprawiła w znakomity nastrój… jeszcze lepszy niż miałem. Do dziś bardzo miło wspominam to miejsce i klimat tam panujący. Czułem się jak na jakieś maleńkiej wsi, a tymczasem tylko kilkanaście kilometrów dzieliło mnie od centrum jednego z najbardziej rozwiniętych państw na świecie.

1 thought on “Epizody: Rower i woda kokosowa na Pulau Ubin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *